Czemuż ja czarny, czemuż ja czarny, mamo - choć białą noszę twarz? Czemu mi wiatr - w oczy wciąż dmie?
Afryka dookoła, Afryki stukot bębnów. Na próżno w piasek chowasz głowę - ofiarą nie przebłagasz bogów.
Tum-da-ta, tum-da-ta, tum-da-ta-tam. Kto czarny, ten kark swój wbrew woli gnie. Dżungla dokoła jak w przerażającym śnie; jęczą, rechoczą, błyskają kłami - chwytaj co żywe, żeby przy kotle stanąć, za gardło duszy - zachłysnąć się krwią...
O-o-o! Czemuż ja czarny, czemuż ja czarny, mamo - choć białą noszę twarz?
Uszy rosną dokoła - to tu, to tam. Nikt znikąd nie zadmie, każdy oddech zapadnie, i dokładnie prześledzi, i za tobą wciąż pędzi, i gromadząc, coraz szybciej się zbliża, i na nitkę naniza, pajęczynę rozwieszoną dokoła - czy to warczą tam - tamy, czy to dusza skowycze, czy to żmije mlaskają jadem?
O-o-o! Czemuż ja czarny, czemuż ja czarny, mamo, choć białą noszę twarz?
I lwy i słonie - spójrz - są wolni, bez krat. Bawół z błota głowę unosi, nosorożec pękaty opala się w trawie, rdzawą plamą przemknął się lampart, zebra z antylopą... I orły swobodą pod niebem kołują - i wkoło wolność, i nie ma krat. Nie krzykniesz im, że tu - rezerwat...
I jeno hieny chichoczą. I tylko szakale się śmieją.
O-o-o! Mamo!