epub

Jan Barszczewski

Wiersze

 

 

BURZA

 

Kiedy świat nocy pokrył cienie -

O, jak wielki tłum!

W głowie smutnych dum,

Na każde mojej przeszłości wspomnienie!

 

Z zachodu na wschód całun burzy sięga -

Słychać ptaków krzyk,

Szum drzew, - wiatrów ryk, -

Tam upadł piorun jak ognista wstęga...

 

O, ileż marzeń w duszę moją leci!...

A z nimi ten czas,

Co błysnął mi i zgasł,

I co już więcej nigdy nie zaświeci!...

 

Przyjdzie godzina co chmury roztrąca -

Zmilknie burzy szum -

Lecz nie zwieje dum

I burzy w duszy mej nie będzie końca!

 

 

DO ALMY

 

Dla czego ciągle smutny rozmyślam o tobie?

Chcę widzieć choć z daleka jasność twego czoła,

Lecz ty, jak sen przyjemny, jak postać anioła,

Wnet znikasz - i żal tylko zostawisz po sobie!

 

Idę wszędzie za tobą - choć dusza w żałobie,

Brzemię ciągłych goryczy ledwie dźwigać zdola...

«On zginie jak szaleniec!» - tak nie jeden woła.

Ja wszędzie szukam ciebie, ja marzę o tobie...

 

Choć straszna grozi burza, - ciarpliwy i śmiały

Ja przez pustynie świata ostrą idą drogą,

Tu szydzą ze mnie chmury, tu mi grożą skały -

 

Ranią, szydzą i grożą, lecz wstszymać nie mogą!..

Almo! O, ja aż wtenczas zgubię cię na wieki,

Gdy śmierć gdzieś mi w pielgrzymce zasłoni powieki.

 

 

DO JULII

 

Błysła droga ognista spadającej gwiazdy,

Blaskiem lamp pałających świca się ulice,

Gdzieniegdzie tylko słychać grzmoty przędkiej jazdy,

Gdzieniegdzie się odzezwie czujna straż stolicy.

Ten czas jest dla spocznku, a mię smutek truje,

Próżno się utrudzone zamknąć oko silę;

Myśl moja w kraj pamiątek bez snu ulatuje,

Gdzie niegdyś upłynęły życia mego chwile.

Pamiętam niegdyś dzwonek klasztorny swem brzmieniem

Zwoływał towarzуszów młodych do gromady,

Serce nie było jeszcze znajome z zmartwieniem,

Nie znałem ani świata, ani losu zdrady.

Przeznaczenie, niestały czas wszystko odmieni,

Znikła radość prawdziwa jako snu marzenie,

Zamilkł dzwonek klasztorny w powietrznej przestrzeni,

I dzwoni tylko w myśli jego tęskne brzmienie.

Wpłynałem na burzliwe morze tego świata,

Nie dla tego, by skarby bogate dobywać,

Lub też sławą ogłosić życia mego lata,

Ale że każdy musi po tych falach pływać.

I kiedy jasne niebo skryły nieszczęść chmury,

I groźnie zoszumiała przestszeń wód głęboka,

Błysła śród chmur przedemną piękna gwiazdka z góry,

A to było spotkanie pierwsze twego oka!

Mniemałem, że ta gwizdka, co mym rządzi losem,

Rokowała szczęśliwa w żegludze odmianę,

Ośmielony, jak gdyby przewodnika głosem,

Zwyciężę groźby morza, w cichym porcie stanę.

Nie dla mnie ta na niebie gwiazdka w pięknym blasku!

Zaszła ona i piękła nadziei kotwica;

Uległy przeznaczeniu nim zginę na piasku,

Płynę powolny burzy, gdzie mię wir pochwyca.

 



Крыніца: Альманах «XIX стагоддзе» (http://almanach.knihi.com), Кніга I